środa, 31 lipca 2013

Toruń i końcówka lipca

Dzisiaj podróż do Torunia, ażeby odebrać certyfikat z angielskiego. Miałam nadbagaż w postaci moich rodziców. Jako organizator wycieczki byłam zobowiązana pokazać kilka sztandarowych pozycji na liście toruńskiej. Tak, więc był obiad w Manekinie, lody u Lenkiewicza, Dom Mikołaja Kopernika, Wieża Ratuszowa, Krzywa Wieża, ruiny zamku i zdjęcia pod Kopernikiem. Po 6 latach mieszkania w Toruniu czułam się z jednej strony jak pani na włościach, a z drugiej storny jak przygłup, który musi robic rzeczy dozwolone tylko dla turystów. :D No, ale nic. Przeżyłam. :)

Rynek z Ratuszem i Flisakiem w tle.

ulica Ciasna

smażone ziemniaki z Bombay Masalą i koprem - obiad z poniedziałku

Penne z pesto i surówką z kapusty i marchewki
Jutro dzień wolny, bez jazdy, bez ruszania się poza moją anielską wieś. :) Pełen relaks i wkuwanie "Przewodnika kurstanta". :D Miłej nocy, miłego dnia!

wtorek, 30 lipca 2013

Vegan August

Kolejna próba, kolejne podejście do weganizmu. Znowu miesiąc. Trzymajcie kciuki, bo chyba warto, nie?!

Dlaczego?

Na to nie ma prostej odpowiedzi. Z jednej strony los zwierząt i inne moralne aspekty, które każdy musi przyznać, weganizm ma bez liku. Z drugiej strony chęć zmiany. Od lipca zmieniło się wszystko. Wróciłam do domu, zaczęłam kurs prawa jazdy i tak spokojnie, powoli do przodu.

A tymczasem planuję wyjazd na południe PL. 18-25 sierpnia. Odwiedzę rodzinę w Opolu, mój ukochany Wrocław, koleżankę w Katowicach i wyruszę w samotną wycieczkę do Ostrawy. :) A jutro o 9 jadę do Torunia. Będę robić jako przewodnik dla mamy.
TORUŃ, THE PLACE I USED TO KNOW! :)

Dzisiejszej nocy publikuję zdjęcia tortu, który zrobiłam tydzień temu. Oczywiście, jak to ja, mimo bezrobocia, ciągle zbyt zajęta, ażeby regularnie publikować tutaj posty.



Biszkopt zrobiony jest z TEGO przepisu. Zaś krem to ubita kremówka ze śmietanfixem i wiśniami w środku. Posypka to jakieś kolorowe cudaki, które zalegały na półce.

Dobranoc!

piątek, 12 lipca 2013

Faszerowana papryka


Wczorajszy obiad, czyli faszerowana papryka. Pomysł zaczerpnięty z bloga I can't believe it's vegan! :)
Jednak farsz jest zupełnie inny, tzn. ryż do risotto, cukinia, starty ser i natka pietruszki. Piekłąm około 25 minut w piekarniku nagrzanym do 200 C.


Z rzeczy ogólnych, codziennych i przerażających...zaczęłam kurs na prawo jazdy! :) W następny wtorek prawdopodobnie pierwsza lekcja za kierownicą! Matko kochana. Jakby ktoś zamierzał w tym czasie być w Iławie, to niech nie wychodzi na ulice! :D Miłego dnia!

niedziela, 7 lipca 2013

Kotlety owsiano-kukurydziane


Obiad typowo niedzielny. Kotlety owsiano-kukurydziane, surówka z młodej kapusty, marchewki i szczypioru oraz ziemniaki. Niestety z lenistwa bez kopru.

Kotlety owsiano-kukurydziane:

Składniki:
1,5 szkl. płatków owsianych górskich
0,5 szkl. kaszy kukurydzianej
kilka pałąków szczypioru
3 szkl. wody
sól, pieprz, papryka słodka, ostra, Vegeta Natur,

Wykonanie:
Zagotować wodę z Vegetą Natur. Dodać do niej płatki oraz kasze. Gotować. Ostudzić. Dodać przyprawy, szczypior. Obtoczyć w bułce tartej, formułować kotlety i smażyć. Smacznego! :)

piątek, 5 lipca 2013

Kanapkowo + panzanella


Dzisiaj pomysły na kanapki. Pierwsze zdjęcie to taki standard dla każdego wegetarianina lub weganina, czyli buła z awokado i solą. Banał, ale najpyszniejszy na świecie.  Dodatkowo do tego zrobiłam panzanellę, czyli włoską przystawkę z pomidora, ogórka, cebuli, chleba maczanego w wodzie, dużej ilości oliwy oraz octu winnego. :)
Przepis znalazłam w książce "Mamma mia. Prawdziwa kuchnia włoska" autorstwa Cristiny Bottari. Książka rewelacyjna i wydana w starym stylu.

Na kolację zrobiłam kanapki z sałatą dekoracyjną :) awokado, sosem czosnkowym i kiełkami brokuła. Czyste niebo w gębie. ZIELONO MI!


czwartek, 4 lipca 2013

Things suck

Każdy ma w miesiącu dzień, w którym wszystko wygląda tak jakby miało się zaraz zawalić albo jakby wszystko sprzysięgła się przeciw nam albo jakby żyło się na najnudniejszym z możliwych światów. I właśnie wtedy things suck! :)

Dzisiaj u mnie był takie dzień. Obiad zrobiony, ciasto upieczone, sałatka zrobiona, ale baterii w aparacie brak. Fuck! Jedyne co mi się udało uwiecznić to zdjęcie obiadu. Paczka z Kotany - Pesto z bazylia i pomidorami, makaron tagliatelle, pomidor i ogórek pokrojony na drobno.

Zdjęć i przepisu na kruche ciasto z konfiturą wiśniową nie będzie. Ciasto zostało już zjedzone. :| A właściwie zostało zjedzone zanim wystygło.



To zdjęcie nie jest moją własnością. Źródło: internet.
Ten rysunek najlepiej odzwierciedla mój dzisiejszy stan, czyli tzw nicmisięniechce! :D

środa, 3 lipca 2013

Govinda - vegetárianský klub


Wreszcie jestem z powrotem. :) Sesja zdana, drugi licencjat zdobyty, wizyta w Czechach odhaczona. Obecnie jestem bezrobotna. Robię kurs prawa jazdy i robię sobie wakacje. Miałam kilka ofert pracy, ale żadna z nich nie była niczym wartościowym. Chociaż nie...były dwie oferty z Pragi, tak, tak, tej czeskiej.
Jednak niestety ze względu na kurs prawa jazdy musiałam zrezygnować. Głupio? Oczywiście, że wiem, że popełniłam błąd. Jednak, gdy słyszysz, że wpłacone 1200 zł mają przepaść od razu stwierdzasz, że jednak nic nie jest aż takie ważne, żeby rezygnować z kursu. :| :/

Ale dość narzekania!!! Od dzisiaj stopniowo będę przeprowadzać relację z mojej wizyty w Pradze, Ujściu nad Łabem, Terezinie, Lidicach, Lom Americe. :) Oczywiście najważniejsze było zwiedzenie stolicy oraz odwiedzenie mojego przyjaciela!!! :) Było rewelacyjnie. Wróciłam szalenie zmęczona, ale było warto.

Dzisiaj przedstawię Govindę, wegetariański bar w Pradze. Był ktoś może? Mieści się na ulicy Na hrazi 216/5. Wybór jedzenia żaden, ale smakowało wyśmienicie. Jest tylko to co rano zaświta w głowie kucharzowi. Mi było dane spróbować gulaszu z cukinią i tofu z ryżem, kaszy manny na słodko z brzoskwiniami, zupy z zielonej soczewicy i sosu pomidorowego z cynamonem. Gratis jest woda stojąca w dzbankach na stole. Pić można, póki się nie skończy. :) Mała porcja kosztuje 97 koron czeskich, a duża 116, bodajże, czyli za około 17-19 zł możecie się najeść jak małe dina! :) Polecam bardzo gorąco.

Wystrój bardzo hinduski z patrzącymi wszędzie na ciebie posążkami Buddy. Trochę to było irytujące, ale to tylko mały szczególik. Oświetlenie, cisza, spokój panujące w środku były ważniejsze.



Szczęście wypisane na twarzy, hę?! :D


drukuj