Każdy z nas ma danie, które jednoznacznie kojarzy mu się z dzieciństwem. Ja też tak mam...mimo tego że jestem jeszcze naprawdę młoda, a może bardziej wyglądam na bardzo młodą.
Z dzieciństwem kojarzy mi się tylko i wyłącznie chleb w jajku oraz ziemniaki gotowane przez babcię na starej westfalce w łupinkach zjadane z solą.
Od tygodnia znowu jestem w domu, za bardzo nie mam czasu ani weny na wymyślne gotowanie. Żywię się tym co głównie ugotuje moja mama np. placki ziemniaczane, pierogi itp.
Dzisiaj byłam w Toruniu. Mimo, że pół dnia mnie nie było, to spędziłam tam tylko 2 godziny. Wróciłam tak głodna, że mogłabym zjeść konia z kopytami razy dwa. W pociągu usłyszałam rozmowę starszych pań :) właśnie o chlebie w jajku...od razu przypomniała mi się babcia i tym sposobem wiedziałam co zjem jak tylko wrócę. Polecam czasami takie powroty jedzeniowe, przywołują najlepsze wspomnienia.
P. S. Zastanawiające jest to, że starsze osoby mogą rozmawiać o czymś takim, co nie? :)
Moja babcia też takie robi! Są wspaniałe: ) My zawsze jedliśmy je z dżemem, najlepiej truskawkowym, też zrobionym przez Babcię. Kojarzą mi się z wakacjami i naszym domkiem letniskowym: ) Muszę wpaść do dziadków na takie śniadanie : ) Ohh jak miło !
OdpowiedzUsuńOj, w dzieciństwie też często taki jadałam. Teraz też mi się zdarza, ale tylko gdy jestem z wizytą u mamy. Sama jeszcze chyba u siebie nigdy nie robiłam :)
OdpowiedzUsuń