piątek, 16 września 2011

Hoy, today, heute...

Mamy wrzesień, a ja mam praktyki w szkole i dzisiaj wyjątkowo bez przepisu. Również bez zdjęcia.
Dziwne rzeczy się dzieją...

Polubiłam swoje praktyki. Bywa zabawnie, ale także nieznośnie. Młodzież w liceum bywa bystra, ale też totalnie głupia. Mam mieszane uczucia, co do jakości mojego nauczania ich. Z jednej strony wiem, że mówię im wszystko, co powinnam, a nawet czasami więcej. Staram się opowiadać ciekawostki, żeby to wszystko było interesujące. Jednak z drugiej strony, brakuje mi czasem słów i wtedy wkrada się chaos. Marzę, żeby wrócić już do Torunia, żeby w końcu zaczęło się.

Martwi mnie moja waga, bo chyba nie jest normalne, że człowiek w przeciągu 2 tygodni chudnie 4 kg. Stres zrobił swoje, zatkał gardło i żołądek. Organizm mówi jednoznacznie nie jedzeniu, chociaż mózg podpowiada, że warto byłoby coś zjeść.

Jeszcze dwa tygodnie i mam nadzieję, że wrócę do normalności. Powróci chęć do jedzenia, a przede wszystkim do gotowania. I może wygląda na to, że nie znoszę swoich praktyk w szkole, jednak tak zdecydowanie nie jest. Ja po prostu chcę być tam świetna, a nie zawsze tak jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

drukuj