Na pomysł zrobienia takich kotletów wpadłam, gdy zobaczyłam, że wszystko co mogę jeść nie istnieje w lodówce. Pozostała połowa paczki szpinaku, połowa główki kapusty pekińskiej (zarezerwowana już przez mamę na sałatkę) i szklanka kaszy jaglanej oraz 1 woreczek kaszy gryczanej. Jednym zdaniem delikatna tragedia. Na szczęście mieszkam na wsi i ziemniaki oraz marchewka rosną pod nosem. Tak, więc mając zapewnione dodatki postanowiłam zrobić kotlety o wspaniałym zielonym kolorze.
Kotlety z kaszy jaglanej i szpinaku:
0,5 op. mrożonego szpinaku
0,5 szkl. kaszy jaglanej
woda
przyprawy do wyboru
Ugotować kaszę, poczekać aż wystygnie. Usmażyć szpinak, poczekać aż wystygnie. Wszystko razem wymieszać, przyprawić, obtoczyć w bułce tartej i smażyć.
Pozwolę sobie na przemyślenia dotyczące znajomości przez Polaków języków obcych, ponieważ w jakimś lokalnym tygodniku pan "dziennikarz" stwierdził, że jesteśmy najgorszym narodem w Europie, jeśli chodzi o umiejętność posługiwania się językami obcymi. Poirytowałam się niemiłosiernie, bo chyba pan nie był nigdy w Hiszpanii czy Włoszech...tam to dopiero umieją języki obce. Wkurza mnie, że Polacy nie doceniają tego co mają i non-stop narzekają jacy to Polacy (oczywiście wszyscy pozostali, nie oni sami) są beznadziejni.
Trzy tygodnie temu w sklepie pojawił się rowerzysta. Kompletnie nie mówiący po polsku, jedynie po angielsku, później okazało się też, że mówi po hiszpańsku, a to dlatego, że pochodzi z Kolumbii. Od 2 lat jeździ po Europie, właśnie wracał z Ukrainy przez Polskę do Litwy, Łotwy, Estonii, a potem do Finlandii. Stamtąd samolotem do Meksyku i znowu do domu rowerem. Rozmawiało mi się z nim świetnie, trochę po angielsku, trochę po hiszpańsku. Pan stwierdził, że uwielbia Polskę i nie mamy prawa narzekać na drogi, bo nie są najgorsze. :) To tylko jeden z przykładów, że Polacy nie doceniają tego co mają.