czwartek, 17 czerwca 2010

Zupa jarzynowa i ciasto truskawkowo-rabarbarowe



Jako, że mam w końcu kilka dni wolnych ugotowałam sobie zupę jarzynową. Dodałam chyba trochę za dużo śmietany do zabielenia, ale co tam...i tak zjadłam! ;)

A dzisiaj mija mój pierwszy rok wegetarianizmu...obchodzę go uroczyście tzn. upiekłam ciasto z truskawkami i rabarbarem! 

Przepis na ciasto:

1 szkla. cukru, 3 jajka, pól kostki wege margaryny - to wszystko razem ubić

1,5 szkl. mąki, 1 lżka proszku do pieczenia, 1 cukier waniliowy- dodać do ubitej masy i wszystko razem wymieszać

Całą masę wlać do wysmarowanej blachy i dodać truskawki i rabarbar.

Piec ok. 25 minut w temperaturze215 stopni.

Smacznego!


sobota, 12 czerwca 2010

Kotlety marchewkowo-ryżowe


Już dawno nie pisałam, ale mam teraz gorący czas na studiach...sesja, przygotowanie licencjatu, obrona i wszystko co z tym związane...

Dlatego ostatnio moje jedzenie troche szwankuje i żywię się truskawkami z makaronem.

Jednak pokaże coś co zrobiłam już przeszło miesiąc temu...kotlety ryżowo-marchewkowe z zieloną soczewicą i surówką z selera.

Przepis na kotlety wzięłam z zwegowani.pl. troche się natrudziłam, żeby mi się kotlety nie rozwalały, ale było warto...gdy tylko znajdę wolną chwile zamierzam je zrobić znowu! :)

piątek, 4 czerwca 2010

Gulasz marchewkowo-sojowy


Dzisiaj pokazuje potrawę, którą zrobiłam kilka dni temu...

Smażona marchewka z cebulą i kiełbaskami sojowymi. Kiedyś napisałam na pewnym portalu, że wędlina sojowa smakuje jak papier i to prawda, tyle że jest od tego jeden wyjątek. Właśnie kiełbaski sojowe chili... :)

Potrawa jest banalna, ale smakuje nieziemsko jeśli doda się odpowiednie przyprawy. Ja dodałam bazylię, oregano, tymianek, pieprz i sól. Pewnie jeszcze lepsze byłoby z natką pietruszki, ale w tamtym momencie nie posiadałam jej w lodówce.

czwartek, 3 czerwca 2010

Wariacja z pieczarką w tle


To mój pierwszy wpis i pierwsza próba konfrontacji z blogiem. Zamierzam zapisywać tu swoje trudy i boje z kuchnia wegetariańską. Dlaczego trudy i boje? Bo niestety, ale kucharka ze mnie żadna...przynajmniej tak było do tej pory. Teraz obiecałam sobie, że to się zmieni i będę tu pokazywała rezultaty mojej nauki czy po prostu fantazji kuchennych. 

No to do dzieła!

Na pierwszy rzut idzie pieczarka...

 To co widzicie na załączonym obrazku to gotowana czerwona soczewica i sałatka z selera. Całość wieńczy tytułowa pieczarka. 

Pieczarki zostały podsmażone razem z cebulą, żeby po chwili zostać podlane wodą i uduszone. Po 15 minutach dodałam jogurt naturalny. Jakimś cudem nic mi sie nie scieło! :)

Wszystko dość obficie posypałam natką pietruszki.

Smacznego!

drukuj